Urzędnik - Sławek Michorzewski
AUTOR: SŁAWEK MICHORZEWSKI
TYTUŁ: URZĘDNIK
ROK WYDANIA: 2018
Ostatnimi czasy książki
przedstawiające świat w krzywym zwierciadle stają się coraz bardziej modne –
jednakże, aby zironizować daną historią trzeba mieć ogromne poczucie humoru, wyobraźnie
pisarską i znać świat od podszewki. W przypadku „Urzędnika” Sławka
Michorzewskiego mam do czynienia ze świetnie napisaną komedią kryminalną, która
potrafi rozbawić do łez.
Początek książki niestety odrzuca,
po kilkunastu stronach miałam odłożyć książkę na półkę, ale się przełamałam – i
było warto!
Pan Sławek w tej książce przedstawia
nam stereotypowego urzędnika z „podrasowaną” osobowością mającą odrzucić każdego
człowieka. Marian Sopel jest wrednym urzędnikiem, do bólu precyzyjnym, pragnącym
ściągnąć z człowieka ostatniego grosza. Tego bohatera nie da się lubić! Już od
pierwszych stron odrzuca. No w końcu Marian nie ma serca! Więc musi być zgryźliwym
dziadem 😉
„-Prawie
mi serce stanęło! E, co ja gadam…? - Sopel poprawił się na krześle, wyłączając
pikający telefon. - Przecież ja nie mam serca, tylko pompę przetaczającą płyn
ustrojowy.” (str. 23).
Książka Michorzewskiego przedstawia
polskie służby – urzędników, policjantów itp. – w krzywym zwierciadle. Zdecydowanie
nie jest to książka dla osób ze stołków Państwowych, którym brakuje dystansu i
poczuci humoru, bo lektura „Urzędnika” może ich niejednokrotnie wkurzyć. W
sumie sama pracuje na stołu państwowym i mnie ta lektura bardzo rozbawiła.
„Urzędnik”
ma w sobie coś z szaleństwa – akcja jest tak wartka i zagmatwana, ze wręcz
czasem zwariowana. Ma w sobie mnóstwo absurdu i ironii. Jednocześnie jest też
mocno przerysowana.
Co do samego stylu pisania –
największym minusem książki są przesadzone wulgaryzmy – nie ma strony bez nich.
Czytając miałam czasem wrażenie, że autor ukrywa ubogie słownictwo właśnie pod wulgaryzmami.
Moja ostateczna ocena to mocna 6,
która należy się w szczególności za to, że już od dawna tak bardzo nie uśmiałam
się przy książce.
Komentarze
Prześlij komentarz