AUTOR: KRZYSZTOF A. ZAJAS
TYTUŁ: WIATRAKI
ROK WYDANIA: 2018
„Banał dotyczy zawsze innych, nigdy
ciebie. Ty za własny banał płacisz złotem najwyższej próby, jak za bilet do
vipowskiej loży na grecką tragedię” („Wiatraki”,
Zajas, s. 350)
„Wiatraki” to pierwsza część trylogii kryminalnej Andrzeja
Zajasa. Po wielu przeczytanych seriach kryminalnych, aby zrobić na mnie
wrażenie trzeba napisać kawał dobrej pracy. W przypadku „Wiatraków” nie
potrafię jednoznacznie powiedzieć, że mnie zachwyciła, czy że mi się nie podobała.
Pierwsza część Trylogii Pomorskiej opowiada o serii
brutalnych morderstw, dokonywanych na mężczyznach i inscenizowanych na
wiatrakach. Do całej sprawy wplątują się inspektorzy policji krakowskich – 2 najbardziej
skutecznych śledczych. Jak potoczą się losy nieprzewidywalnego duetu? Czy
morderca zostanie złapany? Co jest motywem mordercy?
Co do duetu Lucek&Andrzej – mimo, że wszyscy dokoła
zaznaczają, że tych dwóch śledczych działa najskuteczniej w całej Polsce oraz,
że rozumieją się bez słów – to niestety nam jako czytelnikom nie jest dane
poznać specyfiki działania duetu. Niestety już od pierwszych stron autor
rozdziela partnerów i tak zostaje do końca książki. Co o poszczególnych postaci
jak dla mnie niektórzy są prze kreowani. O ile postać i osobowość Andrzeja, jako
gbura stroniącego od ludzi, mającego tylko swój mały świat, naprawdę realna, o
tyle postać Lucka wydaje mi się prze kreowana i prześmiewcza. Otóż Lucek jest w
wątłej budowy, ale za to jest mistrzem każdej sztuki walki, ma kręcone, blond
włoski z loczkiem, którego z przesądu nie obcina. Sama postawa Lucka Bałysia
wobec swojego partnera i żony jest dziecinna.
Co do samej fabuły, pomysł naprawę dobry, akcja
momentami zaskakiwała i ciekawiła. Jednakże… Całość fabuły – głównego morderstwa
– zostaje przysłonięta przez wewnętrzne rozterki bohaterów, których moim
zdaniem jest dużo za dużo i nie potrzebnie. Autor piszcząc książkę chciał
zawrzeć w niej wszystko, przez co niestety mamy spotkanie ze zbyt wieloma
informacjami. Z jednej strony skorumpowany były komendant, który okazuje się
być szefem mafii, z drugiej strony zbiorowa zbrodnia z przeszłości, następnie
porwania, domniemana zdrada, demonstracje polityczne i wiele innych. Autor opisując
każdy wątek nie skąpi w szczegóły i opisy, dlatego gdzieś po drodze tracimy
wątek głównego morderstwa. O ile charaktery i osobowość głównych bohaterów jest
rozpisana na pół książki, o tyle osobowość mordercy jest jakby pominięta. Dowiadujemy
się nagle kto zabił (z resztą rozwiązanie znamy już dobrych kilka rozdziałów
wcześniej), poznajemy motyw i to by było na tyle… Brakuje jakiegoś psychologicznego
podejścia do postaci mordercy.
Trzeba przyznać, że mimo wielu wątków, naprawdę ogromnej
ich ilości, autor w sposób bardzo dobry połączył każdy szczegół. Styl pisarski
autora jest dobry, czyta się go lekko i przyjemnie, ale też brak mu takiego
mistrzowskiego polotu, który powoduje, że nie możemy się oderwać od lektury.
Ostatecznie „Wiatrakom” należy się solidna 6, ale jest
to ocena od pożeracza kryminałów. Nie wykluczone, że u nowicjusza gatunku książka
zyskała by znacznie większą punktację. „Wiatraki” do dobra lektura z pewnymi wadami.
Jednocześnie autor ma widoczny potencjał. Czy go wykorzysta? Na pewno przekonam
się w drugiej części serii.
Za egzemplarz książki dziękuje zespołowi
www.czytampierwszy.pl
Komentarze
Prześlij komentarz