AUTOR: C. Hand, B. Ashton, J. Meadows

TYTUŁ: Moja Lady Jane
ROK WYDANIA: 2017


„Moja Lady Jane” to książka, do której trudno jednoznacznie się odnieść. Z jednej strony taka przyjemna historyjka do podusi dla młodzieży,  a z drugiej strony dla kogoś kto lubuje się w historii może być to bardzo irytująca powieść. Ale zacznijmy od początku…
„Moja Lady Jane” to fikcja literacka napisana przez C. Hand, B. Ashton, J. Meadows na podstawie historii Jane Gray. Przy czym autorki zmieniły nie tylko zakończenie losów Lady Jane, ale również postaci z nią związanych – m.in. Króla Edwarda. Osobiście historia dla mnie powinna zostać historią – doniosłą, patetyczna i autentyczną. Dzieciaki, które przed przeczytaniem lektury nie będą znały prawdziwego życia Lady Jane mogą na historii popełnić wielką gafę. Po co zmieniać coś co zostało napisane w kartach historii? Pomysły wykreowane przez autorki mogły stworzyć grunt do napisania własnej, ale naprawdę dobrej historii. Osobiście uważam, że zabawa przez autorki historią pokazuje, że brak im pomysłu na coś własnego.
Co do samej historii – abstrahując od prawdziwości wydarzeń – z „Mojej Lady Jane” mogła by powstać dobra powieść fantastyczna. W książce pojawiają się Nieskalani (czyli normalni ludzie bez daru), którzy pragną zniszczyć całą rasę Eðianów – czyli osób, którzy „cieszyli się błogosławieństwem (…) jakim była zmiennokształtność, to jest umiejętność przemieniania się z człowieka w zwierzę i odwrotnie…” („Moja Lady Jane”, C. Hand, B. Ashton, J. Meadows, s. 6). Więc pomysł na historię naprawdę mógłby być dobry, ale autorki go nie wykorzystały w pełnym potencjale.
Co do stylu pisania – książka wydała mi się napisana bardzo infantylnie – podczas czytania miałam poczucie, że każda z postaci jest dziecinna. Ich decyzje, wybory i postawy były błahe. W złych bohaterach nie czułam grozy, nie budziły we mnie strachu. A sam król? Król nie budził respektu, ani szacunku. Wydaje mi się, że problem w postaciach nie wynikał z samych postaci, ale ze sposobu ich opisu. Wydaje mi się, że autorką jeszcze brakuje trochę do dobrego kunsztu pisarskiego. To jest jedna z nielicznych powieści, których bohaterów nie obdarzyłam kompletnie żadnym uczuciem – ani ich nie polubiłam, ani nie znienawidziłam. Książka i cała historia są mi kompletnie obojętne, dlatego trudno mi jednoznacznie powiedzieć czy polecam ją innym.
Ostatnią rzeczą, która mnie strasznie irytowała były własne wstawki autorek. Z jednej strony już mnie historia wciąga, przenosi do świata Jane i G., by nagle autorki wybiły mnie dodając, że na przykład to imię im się nie podoba… Oj straszne to było… Te wstawki psuły mi całą radość czytania.  
Ale dość już negatywów, bo przecież książka „Moja Lady Jane” mimo wszystko nie zasługuje na najniższą ocenę. Osobiście dałaby jej 5/10, bo pomijając wstawki autorek czytało się ją sympatycznie. Jak wspomniałam na początku to taka przyjemna lektura do podusi – bez emocji, bez większych ambicji, zabawa historią na wesoło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W blasku nocy - wzruszająca historia o miłości i chorobie

Recenzja książki Remigiusza Mroza "Hashtag"